Obrzędem posypania głów popiołem rozpoczęliśmy dziś okres pokuty, nawrócenia i uwielbienia Boga za DAR odkupienia. Tradycyjnie w tym czasie odprawiamy Drogę Krzyżową, by towarzyszyć Jezusowi w Jego drodze na Golgotę. Tą modlitwą na codzień żyła nasza błogosławiona Założycielka, Zofia Czeska. W zaproponowych rozważaniach przejdźmy tę drogę razem z nią.
Wstęp
Każdy człowiek – wierzący, czy niewierzący – musi zetknąć się w swoim życiu z rzeczywistością krzyża, z cierpieniem. I tylko od niego zależy ,jaką postawę wobec tego krzyża przyjmie. Tylko ci jednak, którzy zgodzą się zaakceptować tę rzeczywistość, mogą liczyć na to, że na swojej drodze krzyżowej nie będą sami. Bowiem, jak pisze autor Listu do Hebrajczyków: „Nie takiego mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.”
Jezus rozumie każde nasze cierpienie, nasze słabości i lęk przed krzyżem. Przecież On sam, „za dni ciała swego, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, Który mógł Go wybawić od śmierci”. Mimo to z poddaniem przyjął wolę Ojca, stając się posłusznym aż do śmierci”. „A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają”. W ten sposób pokazuje nam, że i nasze cierpienia nie są nigdy bezowocne, jeżeli tylko łączymy je z cierpieniem Zbawiciela i ofiarujemy na Jego wzór.
Matka Zofia też przeszła swoją drogę krzyżową, wiernie naśladując Jezusa Chrystusa. Prośmy ją, by towarzyszyła nam w naszej drodze, ucząc nas, jak w radykalny sposób iść za Jezusem i jak Go naśladować w dźwiganiu swojego krzyża.
Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany
Piłat skazał Jezusa na śmierć, nie potrafiąc przeciwstawić się woli tłumu. Jezus został odrzucony przez swój naród. Naród, który od tylu wieków oczekiwał obiecanego Mesjasza. Jak zrozumieć to, że ci, którzy tęsknili za Jego przyjściem na ten świat teraz domagają się Jego śmierci?
Matka Zofia też spotkała się w swoim życiu z niezrozumieniem i odrzuceniem. Zakładając szkołę i zgromadzenie, nie znajdowała u innych zrozumienia i aprobaty dla swoich starań. I to nie tylko u ludzi wrogich tej inicjatywie, ale i u tych, którzy powinni być jej przychylni.
Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Jezus, niewinny i bez grzechu, bierze na swoje ramiona krzyż, a wraz z nim bierze grzechy całego świata. Jest to chwila sprawdzianu dla tych, którzy chcą iść za Nim, bowiem Jezus mówi: „Jeśli kto idzie za Mną, a nie bierze swego krzyża, nie może być moim uczniem”.
Matka Zofia wiedziała, że nie wystarczy w życiu tylko słuchać Jezusa, trwać przy Nim na modlitwie. Jeżeli ktoś chce się do Niego upodobnić, musi iść tą samą drogą, którą On poszedł, drogą krzyżową. I dlatego ona z radością wzięła na siebie swój krzyż, by móc podążać za Mistrzem. A wziąć na siebie krzyż, to przyjąć wszystko, co Bóg chce nam ofiarować każdego dnia. Często to nie jest takie proste. Dlatego Matka Zofia zalecała siostrom, aby codziennie rano, w czasie modlitwy, prosiły Boga o dobre przeżycie dnia.
Stacja III – Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy
Pierwszy upadek to upadek na początku drogi, upadek tym boleśniejszy, im bardziej uświadamia nam on naszą słabość. To wszelkiego rodzaju trudności, jakie spotykamy na początku naszego pójścia za Jezusem. Wzięliśmy na ramiona swój krzyż, a teraz czujemy, że on nas przygniata, że nie jesteśmy w stanie go nieść – w tym momencie najłatwiej o zniechęcenie. Ale Jezus pokazuje nam, że trzeba iść dalej, to bowiem dopiero początek drogi, a do szczytu drogi jeszcze daleko.
Matka Zofia znała swoją słabość, wiedziała, że misja, którą podejmuje, przerasta jej siły, dlatego całą swą ufność złożyła w Bogu. Tylko dlatego pierwsze trudności jej nie złamały. Ona wiedziała, że musi iść dalej, bo działalność, którą zapoczątkowała, należy do Boga, i żadne przeszkody nie mogą być powodem do rezygnacji.
Stacja IV – Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Czyż mogło zabraknąć Matki na ostatniej drodze Syna? Czy ta, która towarzyszyła Mu od początku, miałaby opuścić Go w tej chwili? To byłoby niemożliwe. Była tam – cicha, milcząca, ale obecna. W pewnym momencie doszło do Ich spotkania. I chociaż nie padło między Nimi ani jedno słowo, Jezus wiedział, że nie idzie sam – towarzyszy My współczujące serce Jego Matki.
Prośmy Maryję, by towarzyszyła nam w zdążaniu za Jezusem. Prośmy Ją tak, jak czyniła to Zofia Czeska, która w ręce Maryi złożyła całe życie, obierając Ją za swą Matkę i Patronkę. Wówczas będziemy mogli mieć pewność, że w chwilach trudnych Maryja stanie przy nas, stanie na naszej drodze. I może znów nie padnie żadne słowo, ale Jej spojrzenie da nam siłę do dalszej drogi.
Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż
Droga krzyżowa Jezusa jest dla nas szansą, bo jest to jeden z nielicznych momentów, gdy Jezus czeka na naszą pomoc, liczy na nią. I to od nas zależy, czy w tę pomoc Jezusowi zaangażujemy się z własnej woli, czy też zrobimy to z przymusu, tak jak Szymon z Cyreny.
Ale jak dzisiaj pomóc Jezusowi nieść krzyż, skoro Jego już nie ma na świecie tak, jak był dwa tysiące lat temu? Nasza Matka Założycielka też musiała sobie zadawać to pytanie. Odpowiedź znalazła w Ewangelii: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”. Krzyż sieroctwa, ubóstwa, braku nadziei na lepszą przyszłość jest bardzo ciężki. A co dopiero, gdy nieść go muszą dzieci. Matka Zofia zobaczyła, że służąc im – ubogim dzieciom i sierotom – będzie mogła pomagać samemu Jezusowi.
Stacja VI – Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
Z jaką wdzięcznością Jezus przyjął gest Weroniki. Mogłoby się wydawać, że uczyniła niewiele, a jednak nagroda, jaką za to otrzymała pokazuje, jak bardzo ważny był jej czyn dla Jezusa.
Matka Zofia, pochylając się nad sierotami, ocierając łzy z dziecięcych twarzy, wciąż jakby na nowo ponawiała wobec Jezusa gest Weroniki. Tak, jak Weronika przynaglana miłością, śpieszyła przynieść ulgę cierpiącemu Zbawcy. Weronika za swój czyn otrzymała niejako portret Jezusa, by mogła ciągle wpatrywać się w Jego oblicze. Bł. Zofia w nagrodę za swoje życie, ogląda Chrystusa twarzą w twarz w niebie.
Stacja VII – Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
Jeśli ktoś chce iść za Jezusem, nie może łudzić się, że na jego drodze nie będzie upadków. Jednak trzeba pamiętać, że żaden upadek nie oznacza cofania się. Upadek pokazuje nam, że jesteśmy na dobrej drodze, ale jesteśmy zbyt słabi, by o własnych siłach podążać naprzód. Trzeba nam ciągle pomocy Boga.
Gdyby Matka Zofia nie wpatrywała się nieustannie w ideał, jakim był dla niej Jezus Chrystus, to czy miałaby siłę do tego, by iść dalej? Miała w swoim życiu przeciwników, którzy cieszyliby się, gdyby zapoczątkowana przez nią działalność upadła. Ale czystość intencji dawała jej moc do kroczenia raz obraną drogą, bo wiedziała, że to, co robi, robi dla Boga.
Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Cierpienie często zamyka nas na drugiego człowieka. Izolujemy się od innych, rozpamiętując tylko nasz ból. A Jezus? On w największym nawet cierpieniu nie myśli o sobie. Przygnieciony ciężarem krzyża, opuszczony przez wszystkich, tak bardzo cierpiący, dostrzega jednak płaczące niewiasty. I chce je pocieszyć. Trudna, ale jakże ważna jest lekcja, której Jezus udziela nam w naszej sytuacji.
I to lekcja, którą Matka Zofia zrozumiała bardzo dobrze. Jako wierna uczennica Pana, spieszyła całe życie z pomocą tym, którzy tego potrzebowali. Nawet wtedy, gdy sama znajdowała się w szczególnie trudnej sytuacji, dostrzegała tych, którzy byli jeszcze bardziej potrzebujący. Wspierała klasztory, kościoły oraz tych, którzy pozostawali pod opieką Arcybractwa Miłosierdzia, którego członkinią była do swej śmierci. Gdy nie miała, dawała niewiele, ale zawsze czyniła to z miłością i sercem otwartym na cierpienie drugiego człowieka.
Stacja IX – Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci
To już trzeci upadek na tej drodze. Skąd Jezus, wycieńczony po okrutnej męce, ma wziąć siły, by podnieść się i iść dalej?Ale już widać szczyt Golgoty, kres drogi już jest blisko. Wola Ojca musi się wypełnić.
Ten, kto chce oddać wszystko Bogu, jak uczyniła to Zofia Czeska, musi oddać Mu nie tylko radości i chwile szczęścia, ale i upadki, szczególnie te najtrudniejsze, gdy widać już kres drogi, a ma się świadomość, że nie jest się w stanie tam dotrzeć. Jak bardzo trzeba wówczas zaufać, by uwierzyć w to, że bóg sam nas podniesie i pomoże dojść do celu, który nam wyznaczył.
Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony
Obnażanie z szat, to pozbawienie kogoś czci, godności, dobrego imienia. Jakże częsta to sytuacja w naszym codziennym życiu. Przez zazdrość, złośliwość i niedomówienia niszczymy innych, podważamy ich autorytet.
Przez bezpodstawne oskarżenia i niesłuszne zarzuty starano się też pozbawić dobrego imienia bł. Zofię. Ona jednak z pokorą przyjmowała to wszystko, tak jak Jezus, którego oprawcy obnażyli z szat, ale nie byli w stanie pozbawić Go Jego godności, godności Syna Bożego.
Stacja XI – Pan Jezus do krzyża przybity
Różne mogą być postawy wobec krzyża. Można go odrzucić, nieść z przymusu, a można też przylgnąć do niego tak mocno, by nawet pozwolić się do niego przybić. Jeżeli chcemy swobodnie i w wolności iść za Jezusem, musimy ukrzyżować naszą pychę, egoizm, chęć realizowania siebie i szukania własnej chwały.
Matka Zofia pozwoliła się „przybić do krzyża”, choć nie zginęła śmiercią męczeńską. Ona po prostu każdego dnia zgadzała się na ukrzyżowanie własnej woli, własnych marzeń i planów. Oddając swoje życie na własność Bogu, chciała wypełnić Jego wolę do końca. Krzyż zajmował ważne miejsce w jej życiu, a rozważanie męki i śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa było – obok Eucharystii – jej codziennym pokarmem.
Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu
Jezus umiera na krzyżu jak ktoś, kto przegrał swoje życie. Jego cuda, które zdziałał, słowa, którymi nauczał, zdają się być teraz bez znaczenia. Tłumy, które zawsze Mu towarzyszyły w latach Jego działalności, opuściły Go. Po ludzku nie widać żadnych owoców Jego pracy i trudów, ale Jezus chce wypić do końca kielich, podany Mu przez Ojca, dlatego woła: „W ręce Twoje powierzam ducha mojego”.
A nasza Matka? Ona również, umierając, nie widziała trwałych owoców swych długoletnich wysiłków. Świadoma była trudów i niebezpieczeństw, jakie groziły jej Fundacji. Ale przyszłość nie do niej należała. Ona zrobiła wszystko, co mogła, resztę wkładając w ręce Ojca.
Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z krzyża
Maryja trzyma w ramionach martwe ciało swojego Syna, po raz kolejny powtarzając Bogu: „Niech mi się stanie według Twego słowa”. Zapowiedziany przez starca Symeona miecz boleści do głębi przeniknął Jej duszę. Jednak nawet w tym momencie Maryja nie rozpacza, największe cierpienie nie zdołało w niej zniszczyć wiary i zaufania w dobroć Boga.
Jakże często w trudnych chwilach swojego życia Zofia Czeska musiała stawać pod krzyżem wraz z Maryją i, patrząc na Jej ból, uczyć się przyjmować wolę Boga. Prośmy ją, by uczyła nas właściwej postawy wobec cierpienia, które dotykając tych, których najbardziej kochamy, rani nas mocniej, niż nasze własne. Prośmy ją o to szczególnie wówczas, gdy rodzi się w nas pokusa obwiniania Boga za nasz ból, byśmy nigdy nie stracili wiary w Jego miłość.
Stacja XIV – Pan Jezus złożony do grobu
Odkąd Jezus został złożony do grobu, miejsce to już nigdy nie będzie symbolem śmierci. Będzie znakiem nowego życia, do którego wchodzi się przez śmierć. Będzie zapowiedzią zmartwychwstania. Bowiem „jeśli wierzymy, że Chrystus zmartwychwstał, to i my razem z Nim zmartwychwstaniemy”.
Ciało bł. Zofii złożono do grobu, ale jej dusza pośpieszyła na spotkanie z Oblubieńcem do innego świata, do Królestwa Niebieskiego, którego zapowiedzią było jej życie na tym świecie.